Dzisiaj o kilkunastu nowych kosmetykach do pielęgnacji twarzy, ciała i włosów, jakie trafiły do moich pudeł w ostatnich tygodniach. Sporo tego, a pokazuję tylko te z nich, które nie układają się w całe serie pielęgnacyjne. Tych serii też powinnam pokazać kilka... Czas chyba podnieść alarm wśród koleżanek i wezwać je na jakiś giveaway przy winie;).
Zacznę od kremów na dzień. Odżywczy krem nawilżający Nivea Visage jest jeszcze w zafoliowanym pudełeczku i nie wiem nawet, jak pachnie. Przeznaczony jest do cery suchej i wrażliwej, dla kobiet do trzydziestki, czyli prawie idealnie dla mnie. Producent obiecuje, że krem ma bogatą, ale szybko wchłaniającą się konsystencję, długotrwale nawilża i pozostawia skórę gładką i miękką. Zawiera filtr SPF 8 - niewiele, nadaje się raczej na jesień, jeszcze z nim poczekam.
Kremy na dzień (50 ml) i ujędrniający krem pod oczy (15 ml) z linii Solutions Ages Accolade Avon mają SPF 15, więc dużo lepiej. Krem do twarzy ma białą, mleczną formułę i błyskawicznie się wchłania. Krem pod oczy pachnie leczniczo-chemicznie, niezbyt przyjemnie, plastikowo, ma beżowawo-morelowy kolor i dużo bardziej ścisłą konsystencję, dłużej się też wchłania. Ma odmładzać skórę wokół oczu, co niestety zacznie mi się już niebawem przydawać. Krem na dzień poprawia napięcie skóry i zmniejsza widoczne przebarwienia.
Przecizmarszczkowy krem pod oczy Elixine bardzo mi się podoba. Ma dziwny, mydlany zapach, ale leciutką konsystencję, która nie wchłania się zbyt szybko. Wyraźnie i natychmiast zmniejsza zmarszczki, jakie pojawiają się u mnie po długim, męczącym dniu lub wielu stresach. I dopiero niedawno dowiedziałam się, że Elixine to nasz poczciwy Iwostin!
Kremy na noc są w dwóch trzecich jeszcze nieodpakowane. O Kremie przywracającym gładkość skóry z linii Kolagen Źródło Młodości AA wiem tylko tyle, że polecany jest od 30 roku życia (może poczekam...;)), wzmacnia zaczynające ulegać uszkodzeniom włókna kolagenowe skóry, ujędrnia i czyni skórę bardziej sprężystą. To może mi się przydać w bardziej stresujących momentach, kiedy dokładnie tak - utratą sprężystości - moja twarz reaguje na pogłębiający się dyskomfort psychiczny.
Krem jedwabiście regenerujący (te nazwy...!) Lirene do cery normalnej i mieszanej nie ma już żadnych ograniczeń wiekowych, więc zapewne otworzę go niebawem. Producent obiecuje, że krem na bardzo lekką konsystencję i szybko się wchłania. To dobrze, bo nie lubię wcierać kosmetyków w poduszkę;). Sprawdziłyście to może?
Krem Mary Kay trafił do mnie przypadkiem, w jednej ze służbowych paczek - i już wiem, że na pewno nie będę używać go zgodnie z przeznaczeniem. To ma być krem do twarzy?! Ratunku, to czysta wazelina! Intensywnie pachnąca, tłusta i gęsta emulsja o różowo-przejrzystym kolorze pewnie NIGDY nie wchłonęłaby się w delikatną skórę twarzy. Moim zdaniem to krem li i jedynie do stóp, zapakowanych najlepiej na noc w grube skarpetki - na pewno poradzi sobie ze spierzchniętą skórą. No, ewentualnie to krem na siarczysty mróz - o ile komuś nie przeszkadza zapach, podobny do kosmetyków serii Pani Walewska, jakich używała dawniej moja babcia. Nie dla mnie!
Do twarzy mam jeszcze cztery specyfiki oczyszczająco-tonizujące. Najdawniej trafił do mnie Delikatny żel do mycia twarzy dla cery wrażliwej i alergicznej z linii Aloes Bielendy. Nic specjalnego i nie zauważyłam, żeby znacząco pomógł mojej naczynkowej cerze. Jest bardzo rzadki, dość dobrze się pieni, nie podrażnia i skutecznie czyści skórę nawet z tłustych kosmetyków, ale nic poza tym nie mogę o nim powiedzieć. Kosmetyk poprawny i już - może zapach mógłby być przyjemniejszy. Podobają mi się natomiast zanurzone w płynie zielone kuleczki - tylko ze względu na ich walony estetyczne, ponieważ są niewyczuwalne w czasie stosowania kosmetyku.
Pianka do mycia twarzy Complete Balance Solutions Avon ma miłą, lekką strukturę i ładny zapach. Jest zupełnie nietłusta i pozostawia skórę na dość długo matową, ale i nieco ściągniętą. Wygląda na razie na bardzo wydajną - czy na pewno taka będzie, czas pokaże.
Kolejna pianka do mycia twarzy, marki Marion, przeznaczona jest do cery wrażliwej i naczynkowej i zawiera ekstrakt z alg. Jest mniej aksamitna niż produkt Avon, ma ostry zapach mydła, który zdecydowanie mi się nie podoba, i lepiej się pieni. W butelce ma postać lekko różowej wody, w kontakcie z wodą spłukuje się z łatwością i błyskawicznie. Na razie łagodzących właściwości też nie zauważyłam.
I coś z innej kategorii- płyn micelarny! Też AA, ale tym razem z linii Therapy, dla cery wrażliwej i alergicznej. Pachnie dość chemicznie, ale za to nie zawiera parabenów:). Na razie - bardzo skuteczny! I to cieszy, bo ostatnie micele, jakich używałam (np. Ireny Eris) wymagały silnego pocierania twarzy... i poprawiania tonikiem, wodą, tonikiem...
Do ciała tym razem tylko dwie nowości. Znowu Elixine, tym razem z Ujędrniającą lipo-oliwką do rąk. Krem ma przyspieszać syntezę kolagenu i aktywować metabolizm komórkowy. Mi się nie bardzo podoba - po pierwsze, buteleczka z preparatem jest O POŁOWĘ mniejsza niż sugeruje to pudełko, w które jest zapakowana. Tylko 15 ml, opisanych na pudełku jako "50 dawek". Cóż, ja chętnie zrezygnuję, już jedna nie chce się wchłonąć, błyszczy, lśni i połyskuje tłuszczem na skórze, nie wchłania się i w ogóle - degradacja do stóp, pod skarpetki!
Na zdjęciu widać jeszcze Krem specjalny Emolium. Jest on emulsją typu woda w oleju i przeznaczony jest do skóry nadmiernie wysuszonej, popękanej i szorstkiej, a także... skóry niemowląt. Nie otwierałam jeszcze zafoliowanej tubki, ale wygląda na to, że będzie to kolejny kosmetyk zbyt tłusty, by używać go na cale ciało.
Ciekawe, że do włosów zawsze u mnie nowości jakoś najmniej (i najrzadziej!). Poza maskami, których mam spory zapas, często zdarza mi się, że muszę na gwałt uzupełniać składzik:). Tym razem padło na taniutki Płyn utrwalający Marion, po którym nie spodziewam się niczego dobrego, bo zawsze kosmetykami tej marki przeznaczonych do włosów mocno się rozczarowuję. Z całą pewnością ten produkt fryzury zupełnie nie utrwala, to mogę stwierdzić już po pierwszych próbach. Nadaje trochę objętości, jeśli zaaplikuję go z bardzo bliska. Tyle, że chyba (jeszcze nie potwierdzone ponad wszelką wątpliwość) po jakimś czasie zaczyna osypywać się z włosów w postaci nieestetycznych drobinek... Nie za dobrze, prawda?
Te malutkie buteleczki związane taśmą to dla mnie na razie zupełna niewiadoma. Marka Brocato dobrze rokuje:). W zestawie są intensywnie nawilżający szampon i odżywka w spray'u. Ładne opakowania, ładne zapachy, przyjemne pojemności na wyjazdy. Będę informować!
Uff, nie mam siły już na ani słowa... Czy znacie któreś z tych kosmetyków i możecie coś poradzić, od czego zacząć regularne stosowanie:)?