Obserwują

19.2.11

Ingrid Cosmetics Powder Ball

Oto produkt tani i niezbyt popularny, a szkoda, bo dość dobry. Puder w kulkach, który mimo bardzo niskiej ceny (kosztuje ok. 10 zł, chociaż dzisiaj stwierdziłam, że chyba został zastąpiony przez producenta - firmę Verona Product Professional - przez nowszy model, bo trudno znaleźć jego zdjęcia -> do sprawdzenia) sprawdza sie zadziwiająco dobrze. Lubię podkreślać kości policzkowe różem, ale bardzo często jego smuga okazuje się zbyt widoczna, nawet po roztarciu. Wtedy doskonale sprawdza się rozświetlacz - jako taki najlepiej produkt Ingrid traktować.

Dlaczego nie sprawdzi się jako puder? Jest zbyt świetlisty, by omieść nim całą twarz, chyba że komuś zależy na efekcie lśniącej maski (niezłe na bal przebierańców lub szkolne jasełka). Kuleczki pudru są mocno sprasowane i nie rozpadają się nawet w trakcie nieostrożnego używania. Nie dbam specjalnie o moje kosmetyki: leżą w wielkim pudle i jeszcze większym bałaganie, więc często przemieszczają się gwałtownie i bez ładu i składu, odbijają się od siebie i rysują (uprzedzam - tak wyglądają opakowania kosmetyków, jakie tu zobaczycie. Produkty w przeszłością!). Tymczasem kulki Ingrid wytrzymały w całości nawet upadek na podłogę prosto z moich rąk, kiedy robiłam dzisiejsze zdjęcia.

Trudno się do nich natomiast dostać. Słoiczek, w którym są zamknięte, ma zdecydowanie zbyt wąski wlot, by włożyć do środka szeroki pędzel, jakim najlepiej jest nakładać róż. Ja używam tego, który, jak widać, sporo przeszedł - jest potargany i pozbawiony od dawna obudowy, ale sprawdza się nadal świetnie.


Tak dużo uwagi poświęcam pędzlowi, ponieważ od niego zależy sukces w używaniu Powder Balls. Kuleczki mają delikatne, beżowo-różowe kolory, ale dają bardzo mocny świetlisty efekt i trzeba bardzo uważać przy przenoszeniu ich drobinek na skórę. Zbyt precyzyjna plama da na twarzy komiczny efekt metalicznego pasa - lepiej nie stosować wąskiego ani małego pędzla. Warto używać jak największego, który po wyjęciu ze słoiczka rozłoży się szeroko i naniesie puder oszczędnie i równomiernie. Przyda się też świadomość, że choć odrobinki nie odrywają się od skóry i nie obsypują się, łatwo je zetrzeć choćby dłonią lub włosami. Poprawki, niestety, częste (jeśli komuś zależy na perfekcyjnym wyglądzie, ja zostawiam Ingrid w domu:)). Mimo to polecam - makijaż wygląda naturalnie i rzeczywiście delikatnie połyskuje. Tania rzecz, a cieszy, o czym zresztą przekonałam się już niejeden raz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz