Obserwują

19.2.11

Olay Regenerist 30-sekundowe serum wypełniające i zamykające zmarszczki


Jeden z moich absolutnych, osobistych hitów zeszłego roku. Tak jak moja mama, z powodu nad wyraz żywej mimiki czoła, mam na nim od czasów nastoletnich kilka poziomych zmarszczek. Jestem przed trzydziestką, więc nie są na razie moim wielkim zmartwieniem, ale na maminym obrazku mogę zaobserwować, co się będzie z nimi działo za 30 lat - warto działać jak najwcześniej.

Serum wpadło mi w ręce przypadkiem i od pierwszego użycia stało się jednym z moich ulubionych kosmetyków. Doraźnie, ale działa cuda! Zapakowane w elegancką, apteczną tubę o smukłym, czerwonym dozowniku, ma beżowy kolor i aksamitną, nieco pudrową konsystencję. Producent zapewnia, że wtapia się w skórę i dzięki witaminie E i prowitaminie B5 tworzy w niej mikrosiateczkę, która wypełnia zmarszczki od wewnątrz, moim zdaniem jednak jego działanie polega na czymś innym - jest przede wszystkim kosmetykiem o genialnej formule, która działa jak silikonowa baza i podkład w jednym: wygładza głębsze i płytsze bruzdy skóry, odbijając światło i dając efekt gładkiej cery o zdrowym, dopasowującym się do naturalnego kolorycie. Nie wydaje mi się, że zmarszczki rzeczywiście wygładza, bo jego działanie jest niestety chwilowe, na zasadzie: nie smarujesz, nie wygładzasz.

Wady? Ta sama pudrowo-silikonowa konsystencja, która tak świetnie wygląda tuż po aplikacji. Po paru, parunastu godzinach, nawet po zastosowaniu zgodnym z instrukcją (to znaczy: na krem nawilżający, po krótkim odczekaniu), nieładnie roluje się i wysusza, a zmarszczki... wychodzą na wierzch. Producent zapewnia, że można stosować go na krem, a pod podkład. Ja podkładu już nie nakładam, bo zupełnie nie ma potrzeby - produkt radzi sobie sam - a mimo to bardzo często widzę na czole nieładne wałeczki produktu. Po ich usunięciu, niestety, moje czoło nie jest już takie młode...

Mimo to polecam, bo doraźny efekt jest spektakularny. Będę za serum tęsknić - mimo że jest bardzo wydajne (kilka miesięcy stosowania codziennie), powoli kończy mi się tubka i gdybym nie miała w szafce kilkunastu innych kosmetyków czekających na przetestowanie, na pewno kupiłabym następną.

Acha, cena: internet mówi, że serum kosztuje od około 70 do 80 zł. Warte tych pieniędzy!


1 komentarz:

  1. Zupełnie się nie zgadzam, wyrzucone pieniądze. Roluje się prawie natychmiast , odstaje od kolorytu twarzy i powoduje jej podsuszanie. Niestety, zmarszczki jakoś nie znikają więc pytam- dla kogo przeznaczony jest ten produkt. Dla mnie był wydatkiem na "okoliczność ciekawości" i nigdy więcej.
    Kris

    OdpowiedzUsuń