Obserwują

27.4.11

Makijaż Virtual: baza, puder i mascara


Przez kosmetyczną blogosferę przetacza się ostatnio fala recenzji najróżniejszych produktów Virtual, postanowiłam więc i ja dorzucić do dyskusji swoje trzy grosze. Te trzy kosmetyki mam już jakiś czas, bo przyszły do mnie co najmniej kilka tygodni temu, ale zaczęłam ich używać stosunkowo niedawno.


Baza Satin Smooth to produkt silikonowy, beztłuszczowy, bezbarwny i bezzapachowy, o lekko gumowej i śliskiej konsystencji. Używam jej bardzo rzadko, tylko wtedy, kiedy zależy mi na wyjątkowej trwałości makijażu.Wsmarowana cienką warstwą po wchłonięciu kremu nawilżającego dobrze wyrównuje nierówności i skazy skóry, ale trzeba dać jej sporo czasu na wtopienie się w cerę - inaczej roluje się już przy wklepywaniu podkładu.

Nałożona odpowiednio rzeczywiście przedłuża jego trwałość. Podoba mi się, że nie tworzy efektu maski i nie ściąga skóry - w zamian za to cera jest wyraźnie gładsza i bardziej aksamitna, aż pędzel się ślizga;). Można ją stosować także bez podkładu - nie próbowałam. Pod podkład - polecam.

Cena 16 zł/15 ml

Na tym zdjęciu widać, dobrze, co robi ze skórą - piękne wyrównanie:)!

Skład:


Puder prasowany Silky Pressed Powder (13- Naturalny beż)


Pierwsze, co rzuca się w oczy (w nos;)) - pachnie jak krem! Ma wyraźny, silny zapach i choć niektórym może on przeszkadzać, mi akurat sprawia dużą przyjemność. Zapach ulatnia się po chwili, a przez kilka-kilkanaście minut, zanim to się stanie, przypominają mi się czasy wczesnego dzieciństwa - moja mama używała dawniej tak pachnących kosmetyków.


Puder jest bardzo drobno zmielony i mocno sprasowany, wystarczy jednak musnąć go pędzlem, by osadziła się na nim odpowiednia ilość kosmetyku. Taka sama lekka warstewka tworzy się na skórze. Lekka to mało powiedziane - niemal niewidoczna i niewyczuwalna, więc nie ma co liczyć na porządne krycie. Czasem mi to przeszkadza, mam w końcu cerę naczynkową - jest co ukrywać. Na co dzień jednak, kiedy skóra nie robi mi niespodzianek, podoba mi się to delikatne wykończenie. Zwłaszcza, że kosmetyk wcale nieźle radzi sobie z błyszczeniem - może to dlatego, że jest właśnie tak lekki?

Nie podoba mi się zdecydowanie pudełeczko, w jakie zapakowano puder. Plastik aż kole w oczy, zakręcane puzderko bez lusterka wygląda, jakby miało popękać przy byle uderzeniu. Naprawdę się zastanawiam, czy nie zniszczy mi się w moim Zabałaganionym Pudle na kosmetyki;). Patrząc na to smutne opakowanie znowu mam wrażenie, że przeniosłam się w lata osiemdziesiąte...

Skład:


Mascara Full Size big brush - deep colour - no clumps


Zgodnie z obietnicą producenta mascara ładnie podkreśla rzęsy już przy pierwszym pociągnięciu - wygodne dla tych, co się spieszą:). Dzięki dość dużej szczoteczce działa wydłużająco i pogrubiająco. Zawiera wosk japoński, który zwiększa przyczepność tuszu do rzęs, i składniki z oleju nasion jojoba, które uelastyczniają i chronią rzęsy przed łamaniem. Rzęsy rzeczywiście się nie łamią, a tusz nie kruszy, ale przecież to nic nadzwyczajnego - przynajmniej w moim przypadku, nie miałam na szczęście pecha do mascar:).

Podoba mi się natomiast fakt, że po wytuszowaniu rzęs są one bardzo, bardzo czarne - producent zapewnia, że to dzięki  barwnikowi Carbon Black, który jest czystym ekstraktem węglowym. Nie podoba mi się - że bardzo szybko twardnieje, więc trzeba się spieszyć (znowu!) z nakładaniem, bo błyskawicznie zastyga. No i powoduje to pewne obawy, jak mascara zachowywać się miesiąc po otwarciu...

Cena: ok. 15 zł/8 ml


A jakie są Wasze odczucia? Mnie się wydaje, że jak na takie ceny, marka proponuje całkiem przyzwoitą jakość. Tylko tę mascarę bym nieco ulepszyła... I czy jestem jedyną osobą, której nie przeszkadza zapach pudru:)?

11 komentarzy:

  1. mam takie same wrażenia odnośnie pudru! jakby Pani Walewska wyskoczyła z otchłani kufra... ale skojarzenia całkiem miłe:) więc nie jesteś jedyna, której nie drażni ten zapach... a nawet się podoba

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe czy jest to zapach podobny do Urban Baroque Catrice, bo jeśli tak to ja jako z nielicznych go uwielbiam :)
    Nie mam żadnego produktu z Virtuala i jakoś mnie nie kuszą, no może ta baza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo byłam ciekawa bazy a tu akurat recenzja dziękuję ślicznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi również nie przeszkadza zapach pudru, a maskara jak dla mnie całkiem ok. Za taką cenę.
    Tez recenzowałam jak masz chwilkę to zerknij i jak tylko masz ochotę dorzuć swoje 3 grosze.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. mnie też zapach pudru ani trochę nie drażni:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Otagowałam Cię http://duperelles.blogspot.com/2011/04/tag-sunshine-award.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś otagowana :)

    http://kosmetyczny-kuferek-burn.blogspot.com/2011/04/sunshine-award-wyroznienie-post-nr-50.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo, bardzo mi miło, Dziewczyny, dzięki wielkie! Już kiedyś zostałam nagrodzona Sunshine Award, więc nie chcę się powtarzać, popatrzcie: http://urodowy.blogspot.com/2011/03/sunshine-award-tag.html
    Jeszcze raz dziękuję:)!

    OdpowiedzUsuń
  9. O damn, a ja właśnie też Cię w Sunshine Award wytypowałam :D

    OdpowiedzUsuń
  10. @Kolorowy Kot - bardzo mi miło, ale... nie chcę na blogu się powtarzać z notkami:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja również posiadam ten puder i jestem z niego zadowolona, nie podrażnia mojej skóry i nie przeszkadza mi zapach, który wręcz przeciwnie podoba mi się. Przypomina mi zapach kosmetyków dla dzieci.

    Zapraszam do mnie: http://sleepingbeauty0.blogspot.com/

    Dodałam do obserwowanych.

    OdpowiedzUsuń