Obserwują

26.3.11

Doliva - dermokosmetyki z toskańską oliwą z oliwek


Niedawno odwiedził mnie przedstawiciel marki Doliva, który przedstawił mi zupełnie mi nieznane, choć obecne na polskim rynku aptecznym od kilku lat kosmetyki marki znanej w 27 krajach świata, a np. będącej w Niemczech siłą trzecią na rynku (!) pod względem sprzedaży - nie tylko wśród produktów dostępnych w aptekach. Usłyszałam spory wykład o marce i właściwościach jej produktów i dostałam do przetestowania duża paczkę kosmetyków. Na razie zaczęłam używać kremu pod oczy, który opiszę dokładniej - resztę więc póki co przedstawię ogólnie.

Doliva jest w Polsce od kilku lat, ale pozostaje szerzej nieznana ze względu na ograniczoną do tej pory promocję. Teraz ma się to zmienić i  szerokie rzesze potencjalnych klientów mają dowiedzieć się np., że tworzone przez dermatologów kosmetyki Dolivy "produkowane są na bazie uchodzącej za najlepszą na świecie toskańskiej oliwy tłoczonej na zimno, która dzięki takiej obróbce zachowuje wszystkie swoje najcenniejsze właściwości". Oferta marki jest dość szeroka i obejmuje wszystkie podstawowe dziedziny pielęgnacji: oczyszczanie i nawilżanie twarzy (także skóry wrażliwej i dojrzałej), włosów, rąk, ust i ciała. Marka ma w swojej ofercie także maseczki do twarzy: odświeżającą, oczyszczającą, witalizującą, wygładzającą zmarszczki mimiczne, odprężającą i nawilżającą.

Oto, co ja dostałam - z najważniejszymi właściwościami poszczególnych produktów, jeszcze nie sprawdzonymi na własnej skórze:

*Krem do intensywnej pielęgnacji skóry suchej i przesuszonej, do stosowania na dzień i na noc - ma jedwabistą konsystencję, szybko się wchłania i może być stosowany pod makijaż. Zawiera witaminę E, która neutralizuje wolne rodniki. Zapewnia wysoki stopień nawilżenia skóry.

*Krem ujędrniający na dzień z mleczkiem migdałowym dla cery suchej i bardzo wrażliwej - zapach olejku z oliwek i mleczka migdałowego ma zapewniać trwałe uczucie świeżości.

*Żel do mycia twarzy dla skóry suchej i wrażliwej - głęboko oczyszcza twarz. Zawiera olejek z jojoby.

*Krem do intensywnej pielęgnacji z retinolem i witaminą E - dzięki zawartości retinolu przyspiesza proces regeneracji komórek. Zawarte w kremie witaminy i wyciąg z cytryny przywracają skórze ładny koloryt i świeżość.

*Balsam pielęgnacyjny do ciała - w postaci orzeźwiającego, chłodnego żelu, zawierającego m.in. chlodne esencje nawilżające, toskańską oliwę z oliwek z zimnego tłoczenia i panthenol. Polecany jest po intensywnym opalaniu lub po ćwiczeniach (ciekawe, coś dla mnie). Szybko się wchłania.

*Szampon Fiori di Sicilia z figą i kwiatem pomarańczy do włosów farbowanych - zawiera panthenol i witaminę E, chroniące włosy przed skutkami promieniowania UV.

*Odżywka Fiori di Sicilia z tej samej linii - pomaga zachować intensywność i blask koloru farbowanych włosów.

Na pierwszy rzut oka kosmetyki nie wyróżniają się niczym szczególnym. Mają skromne, zielonkawo-białe opakowania. Słoiczki są plastikowe. Nie przemawiają też do mnie logo i opisy działania poszczególnych kremów, o zgrozo, zapisane z błędami i przeoczeniami interpunkcyjnymi. Wyglądają na produkty tanie i to wyglądają tak w średni sposób - nie zrozumcie mnie źle, nie używam jedynie drogich, luksusowych kosmetyków i wielokrotnie przekonałam się, że drogie nie znaczy dobre, a tanie - złe. Nie lubię tylko estetycznej bylejakości. To kremy, które pewnie zadowoliłyby wizualnie moją babcię - zachowawcze, zgrzebne, dość nudne. Cóż, całą prawdę poznam, jak zacznę ich używać. Kosztują około 30-40 zł.



A tymczasem coś, co mogę opisać dokładniej, niż tylko cytując producenta - balsam pod oczy. Zawiera koncentraty z oliwy z oliwek i kofeiny, które mają przynieść ulgę opuchniętym i podkrążonym oczom, a także zminimalizować zmarszczki wokół nich. Krem zawiera także różeniec górski, a oliwa zamknięta jest w mikrokapsułkach, które tworzą  na skórze kojącą warstwę ochronną.

A mi się najbardziej podoba opakowanie:). Malutki  (15 ml), plastikowy słoiczek o zielonej, świeżej barwie jest nieco pękaty i ma sympatycznie opływowy, miękki kształt ściętego stożka. Jak krem się skończy, na pewno zostawię go na wyjazdy! Sam kosmetyk ma dość gęstą i tłustą konsystencję, dlatego trzeba go nabierać na palce bardzo oszczędnie, bo zbyt duża ilość produktu po prostu bardzo długo się nie wchłonie. Wklepany, a nie wsmarowany w skórę, krem pozostawia na niej tłustą, białawą warstwę na kilka ładnych minut, więc średnio nadaje się pod makijaż i wtedy, kiedy zależy mi na czasie. A rozsmarowywanie kremów na skórze pod oczami nie jest przecież najlepszym pomysłem... Pachnie nieco chemicznie, niebyt przyjemnie, jakby tłusto - to pewnie te oliwki. Nie zauważyłam też na razie żadnych spektakularnych efektów jego działania - ot, skóra nie ciągnie i nie piecze, ale też nie jest specjalnie wygładzona ani rozświetlona. Nic szczególnego, po kosmetykach aptecznych spodziewam się więcej, niż tylko profilaktyki.

4 komentarze:

  1. Czekam na pozostałe recenzje:)
    Myślę, czy może kremy nie będą zapychać ?
    hmmm, ciekawa jestem Twojej opinii po wypróbowaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No mam nadzieję, że nie będą, wtedy nie można by ich używać. Krem pod oczy nie jest zły, nie jest też niestety wystarczająco dobry - ale może obniżę wymagania, w pierwszej chwili wywindowane przez to hasło "do kupienia w aptekach";).

    Sprawdzę i opiszę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę czekać na recenzję, bo jestem ich ciekawa odkąd weszły na rynek :D. Ale nie na tyle, by kupić ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubie kosmetyki Dolivy choc nie wszystkie,niektore okazaly sie totalnym niewypalem.Opakowania sa ....no wlasnie-mocno nijakie,szczegolnie te plastikowe pojemniki.W kazdym razie moim ulubiencem jest Krem pielęgnacyjny do twarzy z toskańską oliwą z oliwek -uwielbiam go na okres zimowy choc nie tylko bo swietnie sobie radzi z przesuszona cera w moim przypadku.
    Z checia poczytam Twoje recenzje:)))

    OdpowiedzUsuń