Przez lata używałam więcej błyszczyków niż szminek. Są wygodniejsze w użyciu, łatwiej się je nakłada (i bez patrzenia!), poprawki można zrobić niemal wszędzie, także nie patrząc. Nie ścierają się w sposób tak bardzo widoczny, nie wysuszają ust, są lżejsze, więc nie rozmazują się poza kontur ust, lepiej zachowują się latem... Mam ich też więcej niż szminek. A jednak to klasyczne szminki kojarzyły mi się zawsze bardziej w elegancją (nawet tą sportową, którą lubię najbardziej), kobiecością i stylową "kropką nad i". Barwa szminki jest przecież nie do podrobienia przez najbardziej trwały i skoncentrowany pigment błyszczyka.
Teraz, kiedy dorosłam (bo wydaje mi się, że do tego trzeba dojrzeć) do intensywnego i matowego koloru, szminek używam coraz częściej. Lubię te matowe, bez połysku, z wysoką zawartością kryjących pigmentów. W jednym z zabałaganionych pudeł mam też 4 kolory Diora i to one są zdecydowanie moimi faworytkami.
Dior Rouge, których mam 3 (365 Pink Songe, 526 Rare Amber i 862 Hypnotic Red), są ze mną od dość dawna. Dają matowy, mocny kolor - i nic dziwnego, skoro 32 odcienie gamy zainspirowane są najpiękniejszymi barwami kreacji haute couture Christiana Diora. Szminki są mimo wyraźnego koloru dość tłuste i dobrze nawilżają usta, nie ma mowy o wysuszaniu. Dosyć miękka konsystencja powoduje, że stosunkowo łatwo przegrywają pojedynki z jedzeniem i piciem, ale nie narażane na takie starcia zdobią usta całymi godzinami. Wybrałam bardzo różne odcienie - od ciepłego różu, przez bladą, koralową czerwień, aż po głęboki brąz - i używam ich na zmianę w zależności od nastroju. Przydałaby mi się jeszcze ostra, agresywna czerwień z kroplą pomarańczy i różu, ale te na razie obstawiają pomadki Chanel Rouge Allure, o których kiedy indziej.
Drugie miejsce i srebrny medal ma w moim rankingu szminek Chanel, ale trochę chyba ze względu na magię marki. Szukam godnego kandydata na brąz.
A ja mam do nich "siako taki" stosunek... muszę zrobić sobie "tydzień z Diorem", bo kiedyś to były moje ulubione pomadki, teraz MAC przejął palmę pierwszeństwa... ale sentyment do kolorów mi pozostał niektórych. No i w Polsce NIGDY, PRZENIGDY nie można dostać ciekawszych kolorów (tak jak w Chanelkach, Givenchy czy Lancome, ot, smuteczek;))
OdpowiedzUsuńA dla mnie MAC w kwestii szminek jest jednak daleko za Diorem i Chanel. Owszem, mam swój ulubiony kolor: http://urodowy.blogspot.com/2011/03/byszczyki-mac-i-szminka.html
OdpowiedzUsuńale to pojedyncze cudo, więcej cudów nie pamiętam;). Zrób tydzień z Diorem i opisz:)!