Obserwują

16.3.11

Kurs makijażu w Akademii Kreacji Wizerunku


Tuż za mną niesamowicie przyjemne popołudnie. Jakiś czas temu, przez nieoceniony Groupon, kupiłam sobie przeceniony w 400 na 59 zł kurs makijażu indywidualnego w Akademii Kreacji Wizerunku Doroty Budziszewskiej. Złapałam bakcyla!

Do tej pory zdecydowanie bardziej podobały mi się zabawy z kosmetykami do pielęgnacji. Maluję się niemal codziennie, ale nie zawsze jestem zupełnie pewna, czy nie popełniam jakichś kolorystycznych błędów; no i brakuje mi technicznej zręczności i lekkości, nie jestem przecież profesjonalistką. Kupon Groupona spadł mi z nieba! Po 4 godzinach szkolenia wyglądałam pięknie (sama zrobiłam swój makijaż, sama!), a spodobało mi się do tego stopnia, że od razu rozpoczęłam polowanie na brakujące w moim zestawie pędzle do makijażu. Jakieś porady, głosy z sali;)?

Wybrałyśmy się z przyjaciółką i żałuję teraz, że nie kupiłam ich od razu jeszcze dwóch kuponów dla mamy i siostry;). Fantastyczna sprawa! W pięknie wyposażonym i przystosowanym tylko do malowania, masowania, stylizowania i innych upiększających przyjemności mieszkaniu na Kabatach spędziłam 4 godziny. Na kursie było nas 6 dziewczyn. Każda dostała swoje stanowisko z lustrem i kosmetyki Mary Kay, stopniowo dobierane z pomocą prowadzącej Doroty do naszych potrzeb i kolorytów. Dorota opowiadała dokładnie o rodzajach kosmetyków, metodach ich nakładania i usuwania, sposobach na maskowanie niedostatków i podkreślanie zalet urody. Była anielsko cierpliwa, kiedy wszystkie na raz zadawałyśmy jej masę pytań, robiłyśmy któryś raz tak samo złą kreskę na powiece lub upierałyśmy się, żeby to ona ją nam namalowała;). Nic z tych rzeczy, wszystko robiłyśmy same! Drobne wskazówki pomogły nam tylko precyzyjniej rysować na twarzy dokładnie to, co chciałyśmy zobaczyć. Dla mnie równie ważna jak kwestie techniczne była właśnie ta świadomość - co chcę osiągnąć i wiedza, jak powinnam modelować i kolorować twarz.

Po kursie umiem naprawdę lepiej rysować kreski (jak się okazuje, zagęszczają rzęsy, nie obciążając oka;)), modelować i korygować kształt twarzy, dobierać kolor cieni i mascary do mojej tęczówki, nakładać cienie na dwa nowe, piękne sposoby, efektywniej i szybciej robić demakijaż, nawilżać skórę, a także... nie przejmować się kolorem pomadki, bo jak się okazuje, jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że niemal każdy wygląda na moich ustach po prostu dobrze - taka jestem uniwersalna;). Dowiedziałam się i przećwiczyłam naprawdę dużo, a to wszystko w doskonałej atmosferze. Już myślę o następnych takich kursach - znacie może jakieś godne polecenia szkoły?

5 komentarzy:

  1. szkoła Dziewulskich jest najlepsza w Polsce, ale ceny, z tego, co pamiętam, zaporowe. A koszt Twojego kursu rzeczywiście korzystny, skoro tyle się nauczyłyście. Zwykle to ściema...

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bym się nauczyła z chęcią kreskę rysować :D.

    OdpowiedzUsuń
  3. @barwy.wojenne: No właśnie, wiem, że u nich dobrze, ale i bardzo drogo. A o czymś tańszym, ale godnym polecenia może słyszałaś?

    @Lilla My: Do tej pory nie robiłam ciemnych kresek właśnie dlatego, że często wychodziły raczej tak sobie... I nie do uwierzenia, ale już wychodzą dobrze! (a skoro praktyka czyni mistrza, może jeszcze kiedyś zobaczycie tu moje zakreskowane oko;) )

    OdpowiedzUsuń
  4. tez bylam na tym kursie i jestem w szoku, ze tobie tak sie poszczescilo, widocznie im poznijszy termin tym gorzej ;/ nie nauczylam sie kresek :( kurs trwal niecale 3 h bo pani Dorota stwierdizla /"ze szybko sie wyrobilysmy", poza tym maly wybor kosmetykow- przede wszystkim cieni - bo "juz sie pokonczyly" i trzeba wybierac z tego co zostalo;/ taki kurs polecam kobietom,ktore nie maluja sie na codzien - niestety ja prawie nic nie wynioslam z tego kursu (duzy plus za pokazanie jak cieniuje sie twarz )

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja natomiast podzielę się nieco innym komentarzem - mega mega negatywne wrażenie.Widze że pierwszy koment, to chyba ktoś z rzeczonej "Akademi ściemy" napisał, same superlatywy i dokładne opisy krok po kroku- autoreklama! Tylko zapomniałas moja droga tam dopisać , że kurs był prowadzony na przeterminowanych kosmetykach i co z tego że mary kay, skoro niektóre były przeterminowane nawet ponad rok czasu; wszystko począwszy od kremów,podkładów, pudrów, cieni, pomadek, tuszów, dosłownie wszystko!!! Smierdziały zjełczałym tłuszczem, dziewczyny które były ze mna na kursie nie zauważyły tego, ja mam bardzo wrażliwy węch więc od razu wyczułam i zerknełam na daty, więc jak dziewczyny to zobaczyły to wszystkie zaczęły sprawdzać daty, no i się zesrała fajna atmosfera i profesjonalizm. Pani z recepcji - tępa strzała próbowała nam wmówić że napis EXP...(data) nie oznacza daty zużyć/spożyć etc, do konkretnej daty, pogrążała się z minuty na minutę, w końcu zaproponowałą nam jako zadośćuczynienie masaż malinowy lub czekoladowy na całe ciało, miałyśmy zostawić swoje maile i że się odezwą w ciągu paru dni, minęło parę mścy i nic.... Podsumowując, ktoś niezłą kasę zarobił, nie ważne że kurs kosztował 49 czy 59 nie pamiętam, ale to było czyste oszustwo, babka która pewnie pracuje w MARY KAY wynosi kosmetyki przeterminowane i wymyśliła sobie dodatkowy zarobek na naiwnych kobietach , które zapłaciły i poszły żeby się nauczyć malować bądź lepiej podkreślać swoją urodę. Jestem zniesmaczona i odradzam wszystkim którzy będą kiedykolwiek słyszeli o Akademi Kreacji Wizerunku - to sa oszuści!!!

    OdpowiedzUsuń